Dziś kolejna porcja elementów szydełkowych. Tym razem są to sześciokąty w kolorze głównie miętowym:
Różu też troszkę dodałam, nie da się ukryć.
Poniżej połączone elementy:
Jest to kawałek większej całości, ale nie kocyk.
Elementy łączę na wierzchu; powstaje wypukłość, która według mnie wygląda tutaj nieźle.
W przerwach od elementów, a w zasadzie w czasie, kiedy czekałam na Gosię w samochodzie pod szkołą, powstawał taki szaliczek:
Ciemny granat, z błyszczącą nitką:
Dlaczego ja ciągle zapominam, że te błyski we włóczkach sprawiają potem problem podczas dziergania? Znowu muszę się pilnować, żeby nie zaciągnąć tej nitki.
Zagospodarowałam też ścianę w jadalni:
Wydruk na kanwie w zakładzie kosztuje fortunę. Zakupiłam więc papier z fakturą kanwy i użyłam naszej drukarki. Podkleiłam zdjęcia na brystolu i przymocowałam do ściany za pomocą specjalnej masy przylepnej - u nas zwanej TACK. Ma ona konsystencję gumy do żucia; jest wielokrotnego użytku i ma nie pozostawiać śladów na ścianie. Z tym ostatnim nie do końca się zgadzam, bo ślad jakiś tam widać. Może to kwestia tej masy, a może gorszej jakościowo farby? Nie wiem.
I to by było tyle na dziś.